Śp. o. Bernard Bona

Urodził się 11 września 1914 roku w Zelgoszczy k. Starogardu jako syn Leona i Marianny z domu Michna,. Wychował się w licznej (cztery córki i pięciu synów) rodzinie małorolnego. Ojciec dorabiał krawiectwem i pracami sezonowymi. Zmobilizowany w I wojnie, powrócił bez ręki; zmarł w 1922 roku. Bernard był ostatnim dzieckiem i dziwna rzecz, jedynym synem, gdyż trzech braci zginęło na wojnie, a czwarty zmarł jako dziecko. Bernard uczył się bardzo dobrze; idąc za głosem powołania, wstąpił do niższego seminarium w Górnej Grupie. Pomimo trudności z matematyką, trudności z opłaceniem nauki w seminarium, a wreszcie z ujawniającą się chorobą płuc, w maju 1936 roku został przyjęty do nowicjatu w Chludowie. Tu, już po wybuchu wojny, złożył pierwsze śluby zakonne. Dnia 25 stycznia 1940 roku gestapo zamieniło klasztor chludowski na obóz dla okolicznego duchowieństwa, który w maju opróżniono wywożąc kleryków i księży do obozu koncentracyjnego w Dachau. Chory na płuca Bernard Bona został pozostawiony na miejscu i schronił się jako robotnik w majątku rolnym, następnie w gospodarstwie u matki. W porę ostrzeżony przed aresztowaniem, bez dokumentów, zaryzykował podróż do Wiednia okrężną drogą, lecz i tam mógł uczyć się tylko trzy miesiące, bo seminarium zamknięto, a los kleryków Polaków stał się niepewny. Jako "prywatny" student przyjął pracę w biurze gospodarstw rolnych, gdzie mógł świadczyć drobne przysługi robotnikom polskim i radzieckim. W wyniku przesłuchań na gestapo został wcielony do grupy paramilitarnej kopiącej rowy na Słowacji, gdzie został ranny w nogę i lecząc się w szeregu szpitali doczekał się wyzwolenia Wiednia. Na polecenie Generalatu pojechał do Sankt Gabriel, gdzie ukończył studia i otrzymał święcenia dnia 29 sierpnia 1948 roku. Przeznaczony został na misje w Sambalpur w Indiach, jednak nie mógł tam wyjechać wcześniej aż w maju 1950 roku, bez możliwości pożegnania się z rodziną w Polsce.

Długi okres indyjski w jego życiu rozpoczął się od stacji w Kesramal, gdzie spotkał kolegę kursowego, ojca Mariana Żelazka. Od chwili gdy opanował język, stale pełnił odpowiedzialne funkcje. Najpierw opiekował się szkołami misyjnymi, a w lutym 1952 został proboszczem ogromnej parafii wśród nowonawróconych Adibasów, w której do pomocy miał tylko dwóch wikariuszy. Od 1954 roku był dodatkowo przełożonym Domu i szkoły oraz asystentem przeło­żonego regionalnego. W czasie krótkiego pobytu w Ojczyźnie w 1960 roku dowiedział się o wyborze na głównego przełożone­go misji w Sambalpur. Urząd ten piastował przez dwie kadencje, następnie został proboszczem parafii w Kosumdegi oraz kierownikiem wszystkich banków ryżowych funkcjonujących w diecezji w celu ratowania ludzi od głodu w latach 1952-1969.

W połowie 1970 roku wobec coraz słabszego zdrowia ojciec Bona postanowił wrócić do Polski. W Indiach przeżył najpiękniejsze lata, pozostawiając za sobą wybudowane przez siebie 42 kościoły, szereg plebanii, szkół, internatów, Instytut dla Braci, klasztor dla sióstr, banki ryżowe, spichlerze, zbiorniki wodne...

Od połowy 1971 roku zajmował się, jak sam to nazwał, "umisyjnianiem księży i wiernych w Polsce", Robił to ze znajomością rzeczy i miłością dla misji. Jako zastępca prowincjała i koordynator misyjny brał udział w Kapitule Generalnej w Rzymie. W 1975 roku został powołany na członka Komisji Episkopatu d.s. Misji, a następnie krajowym sekretarzem Papieskiej Unii Misyjnej Duchowieństwa. Kolejnym wielkim wyróżnieniem stał się wybór na prowincjała Prowincji Polskiej SVD.

Z sobie tylko wiadomych przyczyn Ojciec Bona wyjechał w październiku 1979 roku do Techny w Ameryce, gdzie porządkował sprawy administracyjne Zgromadzenia. Po spełnieniu zadania powrócił do Laskowic, ale dwadzieścia lat "frontowych" misji w Indiach oraz przeszło pięć lat spędzonych w Ameryce dały o sobie znać. Ten silny duchowo człowiek powoli dogasał, choć wciąż był czynny. Umarł w Górnej Grupie 7 maja 1992 roku. Pogrzeb jego był wielką manifestacją pamięci i przyjaźni ze strony współbraci i znajomych. Niech jego zapewnienie, umieszczone na obrazku wydanym z okazji 25 lat kapłaństwa: "Miłość moja ze wszystkimi w Chrystusie Jezusie", trwa na wieki!

o. Józef Arllk SVD
„Misjonarz” – Nr. 2/1993